aaa4
Dołączył: 01 Paź 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:13, 16 Paź 2018 Temat postu: 12 |
|
|
-Nie, to juz na nic. Teraz jednak odejde szczesliwszy, widzac jak moj zabojca jako pierwszy przekroczy bramy ciemnosci. Dzieki ci za to - powiedzial Mocenigo, lapiac z trudem oddech. - Juz od dluzszego czasu podejrzewalem, ze to templariusz, ale bylem zbyt lagodny, zbyt ufny... Sprawdz, co ma przy sobie... Zabierz dokumenty... Mysle, ze znajdziesz posrod nich cos, co ci sie przyda i co pomoze pomscic moja smierc...
Mocenigo, mowiac do Ezia, przez caly czas sie usmiechal. Ezio patrzyl, jak ten usmiech zastyga mu na twarzy, jak jego oczy staja sie szkliste, jak jego glowa bezwladnie przechyla sie na bok i w koncu zwisa w bezruchu. Polozyl mu dlon z boku szyi, ale nie wyczul juz pulsu. Zamknal mu oczy, wyszeptal kilka slow modlitwy, po czym podszedl pospiesznie do zwlok Grimaldiego i otworzyl jego torbe. W srodku, pomiedzy kilkoma innymi dokumentami, znajdowala sie kolejna karta z Kodeksu.
Straz wciaz szturmowala drzwi, ktore powoli zaczynaly sie poddawac. Ezio podbiegl do okna i spojrzal w dol. Na dziedzincu krecilo sie juz mnostwo straznikow. Musial sprobowac ucieczki dachem. Wyszedl z okna i przy wtorze swiszczacych strzal, uderzajacych glucho o mur po obu jego stronach, zaczal sie wspinac. Gdy wdrapal sie na dach, zobaczyl lucznikow, ale poniewaz schodzili wlasnie z warty, Ezio, korzystajac z zaskoczenia, szybko sobie z nimi poradzil. Stanela jednak przed nim kolejna przeszkoda. Ogrodzenie, ktore wczesniej nie pozwalalo mu dostac sie do srodka, teraz go uwiezilo. Podbiegl do niego i zdal sobie sprawe, ze kraty zabezpieczaja palac wylacznie przed wtargnieciem z zewnatrz - jego najezone kolcami zwienczenie skierowane bylo wlasnie w tym kierunku. Gdyby udalo mu sie wspiac na sama gore, moglby je bez szwanku dla siebie przeskoczyc. Nie mial juz czasu -uslyszal wlasnie odglosy krokow. To straznicy, i to w sporej liczbie, wybiegali schodami na dach. Zbierajac wszystkie swoje sily, spotegowane dodatkowo koniecznoscia, rozpedzil sie i skoczyl, chwytajac sie niegroznego od wewnatrz zwienczenia krat. Po chwili znajdowal sie
juz po ich bezpiecznej stronie. Straznicy, ktorzy wlasnie do nich dobiegli, mieli zbyt ciezkie zbroje, by moc sie wspiac, poza tym na pewno daleko im bylo do jego zwinnosci. Ezio podbiegl do krawedzi dachu, przeskoczyl na rusztowanie przy murze katedry, zszedl z niego, wybiegl na plac swietego Marka, po czym zmieszal sie z tlumem.
18
Smierc dozy, ktora zbiegla sie z pojawieniem sie na weneckim niebie przedziwnego ptaka- [link widoczny dla zalogowanych]
, wywolala w miescie wielkie poruszenie, trwajace jeszcze przez wiele kolejnych tygodni. Latajaca maszyna Leonarda rozbila sie na placu sw. Marka i splonela na popiol, gdyz nikt ze swiadkow nie odwazyl sie podejsc do tak osobliwego tworu. Tymczasem, zgodnie z planem, na nowego doze wybrano Marca Barbariga. Niedlugo po objeciu urzedu zlozyl publicznie uroczysta przysiege, ze odnajdzie mlodego asasyna, ktory cudem uszedl strazom po tym jak zabil szlachetnego meza stanu, Carla Grimaldiego, a najprawdopodobniej rowniez i doze Moceniga. Straznikow, zarowno Barbariga, jak i tych z Palacu Dozow, widywano teraz na kazdej ulicy i w kazdym zakatku miasta, a kanaly patrolowali tak dniem, jak i noca.Ezio, za rada Antonia, nie wysciubial nosa z siedziby Gildii, ale kipiala w nim narastajaca frustracja. Jego stanu z pewnoscia nie poprawila wiesc o tym, ze Leonardo na jakis czas wyjechal z Wenecji, dolaczajac do swity swojego mecenasa, hrabiego Pexaro. Nawet Rosie nie udalo sie zajac czym innym jego mysli.
W koncu pewnego dnia na poczatku nowego roku Antonio wezwal Ezia do swojego gabinetu i powital go szerokim usmiechem.
-Ezio! Mam dla ciebie dwie dobre wiesci. Pierwsza jest taka, ze Leonardo wrocil do
miasta. A druga - ze mamy Carnevale! Prawie kazdy nosi teraz maske, wiec i ty...
Ale Ezio znajdowal sie juz w polowie drogi do drzwi.
-Hej! Gdzie juz idziesz?
-Zobaczyc sie z Leonardem.
-Dobrze, ale zaraz jak tylko bedziesz mogl, przyjdz tutaj - powiedzial Antonio,
wreczajac Eziowi [link widoczny dla zalogowanych]
z adresem. - Jest ktos, z kim chcialbym cie poznac.
-Ktoz to?
-Siostra Teodora.
-Zakonnica?
-Zobaczysz!
Post został pochwalony 0 razy
|
|