aaa4 |
Wysłany: Wto 11:11, 16 Paź 2018 Temat postu: qqw |
|
Dla Marca Barbariga smierc Grimaldiego wcale nie miala wiekszego znaczenia niz smierc dozy, w ktorej planowaniu bral zreszta udzial. Teraz zas, skoro zafundowal juz spoleczenstwu pokrzepiajacy spektakl poszukiwania sprawcy, mogl z czystym sumieniem zaprzestac tych dzialan, uzasadniajac decyzje cieciami wydatkow publicznych. Ezio wiedzial jednak, ze doza, jesli tylko nadarzylaby sie okazja, by schwytac go i potajemnie zabic, skorzystalby z niej bez wahania. Tak dlugo, jak pozostawal sola w oku templariuszy, nie mogl czuc sie bezpiecznie. Musial wiec nieustannie zachowywac wzmozona czujnosc.
Do pracowni Leonarda dotarl jednak bez przeszkod, niezauwazony przez nikogo.
-Dobrze cie znow widziec, Ezio - powital go Leonardo. - Tym razem naprawde
myslalem, ze juz po tobie. Nie docieraly do mnie zadne wiesci na twoj temat, potem byla cala
ta sprawa z Mocenigiem i Grimaldim, a nastepnie moj mecenas wbil sobie do glowy, ze
musze z nim jechac - tak sie zlozylo, ze akurat do Mediolanu. Niestety, jak dotad nie
znalazlem czasu, by zrekonstruowac moja latajaca machine - wenecka flota chce, bym w
koncu zaczal dla niej projektowac. Mozna od tego wszystkiego dostac krecka! - usmiechnal
sie. - Ale najwazniejsze, ze zyjesz i masz sie dobrze - dodal. |
|